Roland Grapow - Kaleidoscope
Wydawca: Steamhammer / SPV / Virgin Music and Nems Enterprises
Rok wydania: 1999
- Walk On Fire
- Under The Same Sun
- The Hunger
- A Heartbeat Away
- Hidden Answer
- 'Till The End
- Kaleidoscope
- Angel Face
- Listen To The Lyrics
- Reaching Higher
- Lord I'm Dying
- Separate Ways (Worlds Apart) [japoński bonus track]
Skład: Michael Vescera - śpiew; Roland Grapow - gitary; Barry Sparks - gitara basowa; Mike Terrana - perkusja; Ferdy Doernberg - instrumenty klawiszowe
Produkcja: Roland Grapow
Do realizacji drugiego solowego projektu Roland Grapow, gitarzysta grupy Helloween (obecnie Masterplan), zaprosił doborowe towarzystwo. Przede wszystkim zaśpiewał tu wokalista Michael Vescera (ex - Loudness, Yngwie Malmsteen) i na basie zagrał Barry Sparks (ex - MSG - Michael Schenker Group, Yngwie Malmsteen). Instrumenty klawiszowe obsługiwał Ferdy Doernberg (Rough Silk, Axel Rudi Pell), a za perkusją zasiadł Mike Terrana (Yngwie Malmsteen, Tony MacAlpine). Nazwisko Malmsteena przewija się tu nie przypadkowo. Większość kompozycji na płycie Grapowa bardzo przypomina dokonania szwedzkiego wirtuoza gitary z czasów lat '90. Ogólnie zawartość muzyczna będzie tu więc wypadkową rasowego hard rocka, umiejętnie połączonego z czymś pomiędzy heavy a power metalem. Produkcją albumu zajął się sam Grapow, miksów dokonał znany producent Michael Wagener.
Wstęp do Walk On Fire to ilustracyjne klawisze, które brzmią bardzo potężnie. Od razu rzucą się w uszy zagrywki podobne do tych znanych z Helloween i innych tego typu grup. Bardzo dobra kompozycja z ciekawą solóweczką, całość ostra, ale i melodyjna zarazem. Na samym końcu można usłyszeć jeszcze ciekawy efekt uzyskany przy pomocy wokalnego octavera lub czegoś w tym rodzaju. Po takiej rozgrzewce nadszedł czas na jedną z najlepszych piosenek na płycie - Under The Same Sun. Przesłanie tekstu jest wybitnie antyrasistowskie i pokazuje, że kolor skóry nie jest ważny, bo przecież wszyscy żyjemy pod tym samym słońcem i razem powinniśmy budować lepszy świat. Kawałek ma dobrze dobrane tempo, zaopatrzony jest w charakterystyczny kołyszący się rytm, bardzo dobrze też wypadają popisy Rolanda w solówce. The Hunger to dość nietypowy numer jak na tę płytę. Jest jakby bardziej thrashowy, niewątpliwie dużo ostrzejszy od reszty, a rytm w zwrotce przypomina nieco muzykę rap (vel hip hop). Spokojnie, od rapu jest to o niebo lepsze i gdyby tak grano hip hop, to byłbym jego oddanym fanem. Następujące po nim A Heartbeat Away, bardzo spokojna balladka, to już zupełnie inny klimat. Na myśl od razu przychodzą kompozycje Yngwiego Malmsteena z czasów The Seventh Sign czy Magnum Opus, w dużej mierze za sprawą głosu wokalisty i jego charakterystycznego sposobu śpiewania. Wraz z pierwszymi dźwiękami Hidden Answer powracają bardziej power metalowe rytmy. Piosenki słucha się wybornie, choć niektóre zawarte w niej melodyjki mogą się kojarzyć z wesołym miasteczkiem i karuzelą. Till The End zacznie się od malmsteenowskiego riffu i podobne skojarzenia będziemy mieć jeszcze w refrenie. Niemniej jednak jest chyba najmniej wyrazista kompozycja na tym krążku. Wprawdzie od strony czysto muzycznej nic nie można jej zarzucić, bo jest melodyjna i poprawnie zagrana, ale nie jest ona porywająca. Solówka brzmi trochę jak parodia tych malmsteenowskich, a szkoda... Za to tytułowy Kaleidoscope to kawałek o kilka klas wyżej. Prawdziwy hit zagrany z pomysłem. Jest wolniejszy, tajemniczy, ma w sobie to coś. Znając twórczość Malmsteena trudno i tym razem nie doszukać się podobieństw do twórczości Szweda. Momentami słychać tu po prostu echa kawałka Final Curtain z płyty Fire & Ice. Tak czy inaczej, w tym numerze takie zapożyczenia powinno zapisać się na plus Grapowowi. Angel Face jest kolejną balladką, w tym wypadku oparta bardziej na brzmieniach klawiszy niż czystych gitar. Przypomina nieco wcześniejsze A Heartbeat Away, choć mniej tu już wpływów Malmsteena. Gdyby nie głos wokalisty, pewnie w ogóle by się to z dokonaniami Szweda nie kojarzyło. Niemniej jednak już tego samego nie można powiedzieć o Listen To The Lyrics. Tytuł kawałka jest bardzo przewrotny, gdyż jest to kompozycja instrumentalna, trudno więc wsłuchać się tu w słowa. Tak czy inaczej numer bardzo przypomina Amberdawn znane z płyty Yngwiego Malmsteena. Struktura utworu jest identyczna - przeplatający się neoklasyczny motyw z nieco bluesującymi rockowymi eksploracjami. Na dodatek zagrał tu gościnnie na klawiszach Jens Johansson, który pogrywał niegdyś w kapelce Malmsteena, a obecnie grywa u boku fińskiej formacji Stratovarius. Na końcu kawałka możemy sobie jeszcze posłuchać szczekania Tammy'ego, psa Grapowa. Johanssona na klawiszach usłyszymy jeszcze w power metalowym Reaching Higher. Muszę przyznać, że jednak głos Michaela Vescery lepiej spisuje się w kompozycjach wolnych i tych utrzymanych w średnich tempach. Podczas odśpiewywania kawałków szybszych Vescera popada w dziwną manierę kojarzącą się z dworskimi piosenkami prezentowanymi przez trubadurów na średniowiecznych zamkach. Na końcu pojawia się jeszcze Lord I'm Dying, miła dla ucha ogniskowa balladka. Japońska publiczność została dodatkowo obdarzona bonus trackiem w postaci kawałka Separate Ways (Worlds Apart), coveru zespołu Journey, ja niestety posiadam wydanie europejskie...
Ogólnie muszę przyznać, że płyta jest doskonała. Po pierwsze jest o niebo lepsza od pierwszego solowego wydawnictwa Grapowa i duża w tym zasługa wokalisty Michaela Vescery. Po drugie proszę spojrzeć na rok jej wydania - 1999. W tym roku wyszło bardzo mało dobrych albumów i jest to kolejny plus na korzyść Kaleidoscope
Oficjalna strona artysty: www.roland-grapow.cjb.net