Alcatrazz - No Parole From Rock 'N' Roll

Alcatrazz - No Parole From Rock 'N' Roll

Wydawca: Rocshire Records / Polydor / Universal / Grand Slamm Records / 101 Distribution / SPM / MSI Music Corp.
Rok wydania: 1983

  1. Island In The Sun
  2. General Hospital
  3. Jet To Jet
  4. Hiroshima Mon Amour
  5. Kree Nakoorie
  6. Incubus
  7. Too Young To Die, Too Drunk To Live
  8. Big Foot
  9. Starcarr Lane
  10. Suffer Me

Skład: Graham Bonnet - śpiew; Yngwie Malmsteen - gitary; Gary Shea - gitara basowa; Jan Uvena - perkusja i instrumenty perkusyjne; Jimmy Waldo - instrumenty klawiszowe

Produkcja: Dennis Mackay

Początek lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku to czas kształtowania się tego, co później nazwano hair metalem. Z jednej strony wciąż grano typowo hard rockowo, jak w poprzedniej dekadzie, z drugiej zaś uwidaczniała się tendencja do komponowania bardziej melodyjnych, nieco bardziej komercyjnych utworów. Istniały wtedy zespoły "przejściowe", jedną nogą tkwiące w latach '70, drugą w '80, na ich czele stało przede wszystkim Rainbow, a zaraz za nim jego kopia Alcatrazz.

Grupę skrzyknął w 1983 r. grający wcześniej w Rainbow i solowo wokalista Graham Bonnet, szybko dołączyli do niego szwedzki gitarzysta Yngwie Malmsteen (ex-Steeler), basista Gary Shea, klawiszowiec Jimmy Waldo i perkusista Clive Burr (Iron Maiden). Ten ostatni zdezerterował z formacji w przeciągu tygodnia, gdyż nie uśmiechała mu się przeprowadzka do USA i w zespole pojawił się szybko Jan Uvena (Iron Butterfly, Alice Cooper. Pod wymyśloną przez Shea nazwą Alcatrazz muzycy szybko wydali debiutancki album zatytułowany No Parole From Rock 'N' Roll. Płytę rozpoczyna jeden z singli, Island In The Sun. Słychać w nim spore inspiracje Rainbow z czasów, gdy śpiewał tam "ten elegancki pan w garniturze", a także Joe Lynn Turner, chociaż mamy też dużo tego, co w podobnym okresie zacznie serwować amerykańska ekipa Autograph. Tak więc mamy delikatnego, melodyjnego hard rocka, okraszonego neoklasycznymi solówkami Malmsteena, z których wkrótce zasłynie. Nie są one jeszcze tak wymiatane jak na solowych płytach szwedzkiego wirtuoza, ale charakterystyczne elementy jego stylu są już słyszalne. General Hospital to jeden z moich faworytów z tego albumu i z całej twórczości Alcatrazz w ogóle. Jest to numer niemal heavy metalowy, strukturalnie podobny do tego, co w tym samym czasie grało jeszcze wtedy mało znane Europe. Bardzo fajne riffy gitarowe, czasem z podbijanym riffem, no i ogólnie bardzo dobra współpraca Yngwiego z resztą grupy. Singlowe Jet To Jet jest także nieco ostrzejsze i bliższe klasycznemu hard rockowi, choć mamy i specyficzne dla Rainbow tendencje do wpadania w power metal. Słychać również barokowe pochody, które przypomnimy sobie słuchając kilka pierwszych krążków Yngwiego, no i solówkę, z której cytaty Malmteen będzie wstawiał aż po dzień dzisiejszy ;). Dalej mamy hołubione przez Japończyków Hiroshima Mon Amour. Początek nagrania bardzo zgrabny, choć niemał całkowicie zdominowany przez neoklasyczne granie Malmsteena, potem raczej mało ciekawie, mało riffów, więcej podkładów akordowych, aż do udanej solówki Yngwiego (fajnie współgra z klawiszowymi tładami pana Waldo, który zresztą przy finiszu wplata podobne do Hammondów wstawki). Przelot helikoptera gdzieś obok, następnie melodyjka zapożyczona chyba z horroru "Phantasm" i już mamy Kree Nakoorie. Klimaty przechodzą tekstowo gdzieś do Indian, a muzycznie do starożytnego Egiptu (podobne motywy pojawią się jeszcze w solowej twórczości Malmsteena). Bardzo fajny kawałek. Incubus to półtoraminutowa instrumentalna miniatura, najpierw zagrana na gitarze akustycznej solo, a potem już na elektrycznej z towarzyszeniem zespołu. Lepiej nadałaby się chyba na debiut Yngwiego, ale tu też pasuje. Kolejne nagranie o wymownym tytule Too Young To Die, Too Drunk To Live, to nic innego jak udana inspiracja dokonaniami Rainbow, w których przecież i Bonnet miał wcześniej swój udział. Muzycznie interesująca kompozycja, wokalnie niestety oczekiwałoby się czegoś więcej, zwłaszcza że wiemy, iż Graham potrafi za mikrofonem niemało. W Big Foot słychać, że Yngwie pozazdrościł Eddiemu Van Halenowi jego Ain't Talkin' Bout Love, choć w dalszej części pokazuje, że i kompozycje Kansas i wczesnego Scorpions nie są mu obce (jak ktoś zna płytę Inspiration, od razu będzie wiedział, o co chodzi). Raz jeszcze plus dla ekipy Bonneta, a zwłaszcza dla jego wioślarza. Kompozycji Starcarr Lane też panowie wstydzić się nie muszą. Rozpoczyna się bardzo melodyjnie, a i dalej jest nader chwytliwa - potencjalny kandydat na przebój. Głos Bonneta przypomina mi tu momentami Tony'ego Martina, choć czas tego drugiego miał nadejść dopiero później. Wisienką na torcie jest solówka Yngwiego Malmsteena, bardzo zresztą dojrzałą wisienką. Szkoda, że nie pchnięto tego utworu gdzieś bliżej początku płyty. Album zamyka wolne, balladowe Suffer Me, w którym to niestety nie odnajduję niczego godnego zachwytu, choć doceniam "uspokajające" walory kawałka. Słuchany z wieczora wydaje się lepszy, za dnia nie polecam.

Zdania co do dalszej działalności Alcatrazz pomiędzy Bonnetem a Malmsteenem różniły się znacznie i pobyt tego drugiego nie trwał długo. Już w roku kolejnym Yngwie wydał swój pierwszy krążek solowy i dalej poszło z górki, a Bonnet kontynuował karierę pod szyldem Alcatrazz z innymi gitarzystami (Vai, Johnson) do 1987 r. Patrząc na to wszystko z perspektywy lat, wydaje się, że No Parole From Rock 'N' Roll to jednak najlepsza płyta z dyskografii Alcatrazz, gdyż zawiera największą liczbę szybko wpadających w ucho utworów.

Oficjalna strona Grahama Bonneta: www.bonnetrocks.com